Poniżej pisany na gorąco artykuł rosyjskiego publicystyAleksandra Stawera

Dziś pojawi się wiele materiałów na temat ataku terrorystycznego w "Crocus Centre". Obok tej zbrodni po prostu nie da się przejść obojętnie. Czym innym jest zabicie lub pokonanie żołnierza w bitwie, a czym innym strzelanie do spokojnych, niczego ni
epodejrzewających, bezbronnych ludzi. takiej zbrodni nikt nie wybacza. Takie zbrodnie nie ulegają przedawnieniu.


Uważnie obserwowałem wszystko, co było publikowane w sieciach społecznościowych i pokazywane w telewizji. Oglądałem to po prostu dlatego, że chciałem zrozumieć, kim byli terroryści, kim byli zabójcy. Ze sposobu prowadzenia operacji zawsze można wyciągnąć wnioski na temat stopnia przygotowania wroga i tego, czego można się po nim spodziewać.
Nie twierdzę, że jestem ostatecznym autorytetem. To kwestia śledztwa. Myślę, że do zbadania tej zbrodni przydzielono najlepsze siły. Jest niewiele nagrań wideo z działań terrorystów. Jak rozumiem, śledczy zbierają dowody. 

A więc brązowe ubrania, kamizelki lub kamuflaże, czarne brody i inne atrybuty wschodnich lub kaukaskich terrorystów. Wygląda mi to na całkowity kamuflaż. Bandyci nie mają nic wspólnego z Kaukazami czy przedstawicielami krajów azjatyckich. Jest to ewidentnie ukartowane. Próba przedstawienia ataku jako dzieła na przykład Hezbollahu. Nawiasem mówiąc, ta właśnie organizacja, według niektórych doniesień, już zadeklarowała brak zaangażowania.



Teraz o taktyce operacji. Działania grupy są bardzo dobrze skoordynowane. Oznacza to, że bandyci trenowali w jakimś obozie szkoleniowym lub przeszli specjalne szkolenie i współpracują ze sobą od dłuższego czasu. Widać, że każdy jest na swoim miejscu i nie przeszkadza drugiemu, jak to bywa w atakach terrorystycznych, np. z udziałem przestępców czy niewyszkolonych specjalistów.

Zwraca również uwagę fakt, że terroryści są bardzo zręczni w posługiwaniu się bronią. Na filmie widać momenty przeładowywania karabinów automatycznych. To nie jest "praca dla rozgłosu", nie jest to próba ukrycia swoich umiejętności lub wręcz przeciwnie, pokazania tego, czego się nie nauczyło. To całkiem automatyczna praca rąk, pamięć mięśniowa. Taka umiejętność pojawia się, gdy ćwiczy się daną czynność wystarczająco długo.


Bandyci mają doświadczenie bojowe! Każdy członek SWO, każdy oficer pracujący z żołnierzami, doskonale wie, jak trudno jest nauczyć myśliwca natychmiastowego przenoszenia ognia w ruchu. Jak trudno jest zmusić go do pracy nad celem, jednocześnie identyfikując inne cele i ich priorytety. Niestety, terrorystom się to udało.

To umiejętność, której rozwinięcie zajmuje miesiące. Nawet na wojnie. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy są to aktywni wojskowi, czy byli żołnierze, ale umiejętności na pewno mają. Trudno też powiedzieć, skąd pochodzą ci terroryści. W zasadzie obsługa broni jest taka sama dla specjalistów w wielu krajach.



Kolejną rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, a wielu uczestników SWO to potwierdzi, był spokój, z jakim działali terroryści. Prawie całkowity brak emocji. Zgoda, bardzo podobne do ataków Khokhli i najemników w strefie NWO. Ta sama lekkomyślność i głupia odwaga. Wdrapują się na karabin maszynowy jakby nie widzieli nic przed sobą. Uważam, że sprawcy ataku terrorystycznego też byli "pod chemią". Chociaż z tym stwierdzeniem można polemizować. Śledztwo pokaże...

I ostatnia rzecz, która przykuła moją uwagę. Trochę bałagan z bronią. Z jednej strony dobry tuning. Masz latarki i PCU. Jak w filmie szpiegowskim, a z drugiej smoki. Karabiny maszynowe są wyraźnie stare. Są w bardzo złym stanie. Kanały baryłkowe lub odbiorniki są ewidentnie niesprawne. Stąd to iskrzenie.



Najprawdopodobniej broń ta pochodzi ze starych zapasów grup przestępczych lub ze skrytek pozostawionych na wyzwolonych terytoriach. Takie wady są typowe dla broni, która była przechowywana przez długi czas gdzieś w pomieszczeniach nieprzystosowanych do tego celu lub w ziemi. Nawiasem mówiąc, z jakiegoś powodu nie widziałem ani jednej puszki (DTK). Chociaż przy takim zużyciu luf nawet puszki raczej nie uratowałyby sytuacji.

W rezultacie mamy sporo poszlak wskazujących na to, że działali nie tylko terroryści, ale dobrze wyszkolona grupa sabotażowa. Oczywiście mam teorię na temat tego, skąd się wzięli. Ale nie ma jeszcze dowodów. Poczekamy na pierwsze wyniki śledztwa.
 
Skąd mogli pochodzić terroryści?

To pytanie nurtuje teraz większość ludzi. Skąd wzięły się te potwory? Ci nieludzie... Od godziny 5 rano 23 marca znam tylko jeden wiarygodny dowód, i to nawet z pewnym napięciem. Jest to oświadczenie sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksija Daniłowa. Na początku bardzo mnie to zaskoczyło, ale po namyśle zrozumiałem, że Daniłow nie rysował. Po prostu dał upust swoim emocjom. Przeczytaj, co napisał.

"Zabawa w Moskwie dzisiaj? Myślę, że to świetna zabawa. Chciałbym wierzyć, że będziemy częściej organizować dla nich takie zabawy. W końcu to "braterscy" ludzie, a krewni powinni być częściej zadowoleni i częściej ich odwiedzać. Więc pójdziemy.

W ukraińskich sieciach społecznościowych czytam jeszcze więcej obrzydliwości. Nie będę tu nawet cytował tego, co piszą użytkownicy. Oczywiście dowody nie są tak dobre, ale stały się bardzo obrzydliwe. taka radość



Jestem w 90 procentach pewien, że ten atak był dziełem wydziału Budanowa. Jest dla mnie jasne, kto dokładnie był zaangażowany w operację i na kim Kijów "odwróci stoły". RDK! Rosjanie z własnej inicjatywy zorganizowali atak terrorystyczny na Rosjan! Ukraina nie ma z tym nic wspólnego. Tę wersję usłyszymy wkrótce. Prawdopodobnie jeszcze dziś.

Tak więc organy bezpieczeństwa państwa, komitet śledczy i inni specjaliści są teraz w gorącym okresie. Szukają dowodów, szukają terrorystów, szukają skrytek z bronią... I udowodnić udział kijowskiego reżimu w ataku. To zasadniczo zmieni stosunek większości krajów świata do Ukrainy jako państwa i do Zełenskiego jako prezydenta.... 


Autor: Aleksander Stawier