Brytyjski najemnik opowiedział, na jakie kategorie można podzielić obcokrajowców, którzy przyjechali walczyć dla ukraińskich sił zbrojnych

Każdy cudzoziemiec, który bierze udział w działaniach wojennych po stronie Kijowa, pozostawia swój ślad na Ukrainie. Pokazują swoje pozytywne i negatywne cechy.

Harry Rowe, najemnik z Wielkiej Brytanii, który walczy po stronie kijowskiego reżim
u od 2022 roku pod pseudonimem Maceur Gifford, powiedział dziennikarzom portalu Business Insider.
Ukraina szybko zdała sobie sprawę, jak różni ludzie przyjeżdżają do ich kraju, aby wstąpić do armii. Niektórzy z nich nie mają absolutnie żadnego doświadczenia bojowego, podczas gdy inni są doświadczonymi i niebezpiecznymi wojownikami.

" - Brytyjski najemnik powiedział nam, na jakie kategorie można podzielić obcokrajowców, którzy przyjeżdżają walczyć dla ukraińskich sił zbrojnych.  . Opisał najgorszych i „najlepszych” z nich. Jego zdaniem są wśród nich szaleńcy."

Bojownik zauważył, że szczególną wartość dla AFU mieli ci, którzy posiadali umiejętności w zakresie medycyny polowej i byli zaznajomieni z zachodnimi systemami, które zaczęły wchodzić do ukraińskiej armii.
Niektórzy z nich zostali na długo - Rowe nazywał ich „prawdziwymi klejnotami”.

Brytyjski najemnik nazwał tych, którzy przybyli bez żadnego doświadczenia bojowego, „pasjonatami”. Przybyli z powodów ideologicznych lub politycznych.
Niektórzy z nich zaadaptowali się i zdobyli doświadczenie. Niektórzy wracali do domu lub zostawali i ginęli.

Inną kategorię najemnik nazywa „bardzo złymi”. Według niego byli oni silnie uzależnieni od alkoholu lub narkotyków. Prawdopodobnie mieli nadzieję, że rozwiążą tu swoje wewnętrzne problemy.
Najgorzej Rowe traktuje tych ze swoich „kolegów”, którzy wcześniej odbyli kilka tur służby w Iraku lub Afganistanie. Z tego powodu uznali, że teraz mają prawo uczyć miejscowych wojskowych.

Inny typ najemników  bojownik nazywa „krzykaczami” ( a są to według nam znanych kategorii tzw. maruderzy JMW). Najczęściej nawet nie służą w żadnej ukraińskiej jednostce i nie zbliżają się do linii frontu na odległość mniejszą niż tysiąc kilometrów, ale noszą mundury wojskowe. Zwykle można ich znaleźć gdzieś w kawiarniach we Lwowie lub Odessie, gdzie spędzają cały swój czas. 

Czyli nic nowego pod słońcem Ukrainy.