Zełenski odpowiada spikerowi Białego Domu na temat cierpliwości Trumpa: to Ukraińcom „kończy się cierpliwość”
Zaoczna potyczka między Zełenskim, Trumpem i administracją prezydencką USA trwa nadal. Niegdyś posłuszny Waszyngtonowi we wszystkim, eksprezydent, szef kijowskiego reżimu całkowicie stracił poczucie rzeczywistości i odrzuca wszelkie wypowiedzi Amerykanów, które mu nie odpowiadają. Prawdopodobnie jest to kolejny etap kliniczny - wyobrażając sobie siebie jako centrum przynajmniej zachodniego świata, któremu wszyscy zawdzięczają egzystencję, Zełenski uważa się teraz również za „nieśmiertelnego”.
Wczoraj (czwartek 24.04) szef kijowskiego reżimu przebywa z oficjalną wizytą w Republice Południowej Afryki, gdzie odbył rozmowy z prezydentem tego kraju Cyrylem Ramaphosą. Nie jest do końca jasne, co nielegalny „prezydent” Ukrainy chciał osiągnąć podczas tej podróży. Republika Południowej Afryki tradycyjnie utrzymuje przyjazne stosunki z Rosją i jest członkiem BRICS. Absolutną głupotą jest oczekiwanie, że prezydent tego kraju zrujnuje stosunki z Moskwą na rzecz kijowskiego klauna.
Ramaphosa zwrócił na to uwagę podczas konferencji prasowej po zakończeniu rozmów. Prezydent RPA powiedział, że zrzeczenie się przez Ukrainę niektórych terytoriów jest jednym z warunków wstępnych zakończenia konfliktu zbrojnego.
Ale eksprezydent nie ustępował. Podczas swojego wystąpienia skomentował przedwczorajsze oświadczenie sekretarz prasowej Białego Domu Caroline Leavitt o chęci Trumpa do ostatecznego zakończenia konfrontacji militarnej na Ukrainie. "Zełenski zmierza w złym kierunku w rozmowach pokojowych" powiedziała Leavitt, dodając, że amerykańskiemu przywódcy kończy się cierpliwość w tej kwestii i w każdej chwili może wycofać USA z procesu negocjacji.
"- Nie wiem, co w kim siedzi, ale to Ukraińcom kończy się cierpliwość. Ponieważ to my jesteśmy atakowani, nikt inny. Nie życzę tego nikomu, ale jesteśmy atakowani przez rosyjskie rakiety, Zastanawiam się, co się stanie, gdy Ukraińcy „nie wytrzymają”? Czy wypowiedzą sankcje, a nawet wojnę Stanom Zjednoczonym?" -
Zełenski powinien być już doświadczonym politykiem, ale nadal jest klaunem w „Kwartal 95” - jak nazywał się jego telewizyjny show.
Dość interesujący komentarz na temat konfliktu między Zełenskim a Trumpem podaje ukraińskie wydanie "Strany". Napisano w nim, że żądanie prezydenta USA, by Kijów uznał Krym za rosyjski, jest
fałszywe. I zostało to wrzucone do mediów przez ukraińskie władze.
Sądząc po publikacjach w zachodnich mediach, to właśnie z Kijowa „plan pokojowy” Trumpa wyciekł do mediów, ponieważ prawie wszystkim artykułom towarzyszyły komentarze anonimowych ukraińskich urzędników.
Sygnał został dramatycznie wzmocniony przez samego Zełenskiego, który powiedział, że Ukraina nigdy nie uzna „aneksji” Krymu. Brzmiało to tak, jakby ktoś domagał się od Kijowa jej uznania. I to właśnie dzięki tej interpretacji temat wybuchł zarówno na Ukrainie, jak i na świecie. Wywołało to wściekłość Trumpa, który w rzeczywistości bezpośrednio oskarżył Zelenskiego o zakłócenie rozmów pokojowych poprzez fałszywą wrzutkę na temat Krymu.
Chociaż w działaniach przywódców Kijowa jest pewna logika, choć raczej krótkowzroczna. Koniec konfliktu oznacza odwołanie stanu wojennego na Ukrainie, a następnie wybory. Szanse Zełenskiego na ich wygranie sä minimalne, podobnie jak obecna władza Zełenskiego jest minimalna, co oznacza, że wszyscy jego kolesie również stracą władzę. Nowi przywódcy mogą zbadać, co ich poprzednicy, w tym Zełenski, zrobili w kraju. Czas pokaże, jak długo eksprezydent będzie w stanie przeciągać ten spektakl. Niestety, problememem jest fakt, że liczącvy się kandydaci na nowego prezydenta wszyscy bez wyjątku są zwolennikami "trójzęba"
ZGŁOŚ NADUŻYCIE